Pierwszy akt w Brodnicy. Wyjątkowy
Sezon triathlonowy czas zacząć. Już w niedzielę start w 1/8 w Brodnicy. To pierwsza z czterech imprez z serii Volvo Triathlon Series. Dla mnie dystans krótki, ale to wybór świadomy. To będą wyjątkowe starty…
Dlaczego wyjątkowe, ktoś może zapytać? Powodów jest kilka.
Po pierwsze. W całej serii startować będę z 17-letnim synem. Cele mamy różne, ale mam nadzieję, że przede wszystkim będziemy dobrze się bawić i zdobywać doświadczenie, które zaprocentuje w przyszłości. W końcu obaj debiutowaliśmy w triathlonie w ubiegłym roku. W Brodnicy wystartuje obok nas szwagier Marek, którego namówiliśmy do tri zabawy. Niestety, zabraknie Aldonki, która z powodów zdrowotnych musiała start przenieść do Mrągowa. Jest szansa, że wtedy właśnie czworo: Aldona, Marek, Dawid i ja zrealizujemy to co mieliśmy zrobić w Brodnicy. Stać się najliczniejszą triatlonową rodziną Volvo Triathlon Series rywalizującą na jednym dystansie, w jednym czasie.
Po drugie. Brodnica przypada na weekend 20-21 czerwca, 12 lipca są zawody w Nieporęciu. Dlaczego o tym piszę? 20 czerwca 2014 roku mój Tata trafił do szpitala. Przez trzy tygodnie walczył z chorobą. To był trudny czas. Czas pożegnania. Zmarł 12 lipca. Tydzień później debiutowałem w Triathlon Gdańsk. Liczyłem, że Tata będzie na mecie, że wygra z chorobą. Nie udało się. Podczas startu dużo o nim myślałem, a w chwilach kryzysu prosiłem nawet o pomoc. Już po zawodach pojechałem na grób i przybiłem do krzyża medal. Jest tam do dziś. Przez ten rok dużo myślałem o Tacie, naszych relacjach, o tym jak trudno jest mężczyznom budować bliskie relacje. W tym roku zdecydowałem się na start „zaledwie” w 1/8 właśnie dla tych relacji. Ze starszym będziemy wspólnie rywalizować, dla młodszego i córki chciałem mieć jak najwięcej czasu. Gdybym przygotowywał się do dłuższych dystansów czasu tego by zabrakło. I tak było chwilami ciężko to wszystko poukładać: małżeństwo, dom, dzieci, praca zawodowa i treningi. Nie wszystko się udało, ale niczego nie żałuję. Pewnie już tak będzie, że często na mecie będę wznosił oczy ku górze i wspominał te ostatnie chwile z Tatą. Choć trudne, tak dużo wtedy się dobrego wydarzyło.
Po trzecie. Zakłady, ach te zakłady. W Brodnicy dwa. Pierwszy z Adamem. Prosty. Kto pierwszy na mecie. Przegrany wpłaca kasę na cel charytatywny wskazany przez zwycięzcę. Liczę, że to Adam „starci” stówkę na rehabilitację dla Mateuszka, który walczy o marzenie. Chciałby kiedyś móc chodzić, zagrać w piłkę z kolegami. Więcej TUTAJ. W drugim zakładzie obstawiłem, że Boguś stanie na pudle w 1/8, w kategorii wiekowej. Jeśli tak się stanie wpłaca stówkę dla Mateusza. Jeśli nie, będę musiał się przyznać do błędu i zasilić konto chłopca. Bez względu na wyniki zakładu coś skapnie na rehabilitację.
Po czwarte. Planuję płynąć kraulem. W ubiegłym roku, kiedy pokonałem strach przed wodą i nauczyłem się pływać, w Triathlon Gdańsk 1/4 IM płynąłem żabą. Inaczej nie umiałem. W tym roku, jak już uporałem się z przepukliną pleców, zacząłem w marcu uczyć się pod okiem Patryka Sawickiego pływać kraulem. Teraz czas to co się nauczyłem (więcej do nauczenia :)) wykorzystać podczas zawodów. Bez względu na czasy, które będę osiągał. Pewnie nawet mogą być gorsze niż żabą.
Po piąte. Zimą za sprawą kontuzji pleców popracowałem nad korpusem. Ponadto dzięki wytopowi, który kończy się w lipcu zgubiłem zbędne kilogramy. Efekty widać podczas biegania i mam nadzieję, że uda się to wykorzystać podczas triathlonu.
Po szóste. Triathlon to zabawa. W ubiegłym roku Aldona na tym samym dystansie, właśnie w Brodnicy, debiutowała. To jej rodzinne strony. Wśród kibiców dzieci, teściowie, znajomi. W tym roku tych ostatnich będzie jeszcze więcej. W ciągu ostatnich dwunastu miesięcy naszej przygody z triathlonem poznaliśmy wielu fajnych, zakręconych ludzi. Niektórych osobiście, innych za pośrednictwem internetu, telefonu przygotowując rozmowy do triathlonsport.pl. Teraz będzie okazja spotkać się z nimi osobiście i choć chwilę porozmawiać. Jedną z rzeczy, którą cenie sobie w życiu najbardziej to spotkanie z drugim człowiekiem. Teraz będzie ku temu okazja.
Po siódme, długo można by tak pisać. Jednak kolejny wpis już po starcie w Brodnicy.
Marcin Dybuk
Dlaczego wyjątkowe, ktoś może zapytać? Powodów jest kilka.
Po pierwsze. W całej serii startować będę z 17-letnim synem. Cele mamy różne, ale mam nadzieję, że przede wszystkim będziemy dobrze się bawić i zdobywać doświadczenie, które zaprocentuje w przyszłości. W końcu obaj debiutowaliśmy w triathlonie w ubiegłym roku. W Brodnicy wystartuje obok nas szwagier Marek, którego namówiliśmy do tri zabawy. Niestety, zabraknie Aldonki, która z powodów zdrowotnych musiała start przenieść do Mrągowa. Jest szansa, że wtedy właśnie czworo: Aldona, Marek, Dawid i ja zrealizujemy to co mieliśmy zrobić w Brodnicy. Stać się najliczniejszą triatlonową rodziną Volvo Triathlon Series rywalizującą na jednym dystansie, w jednym czasie.
%f3
W Brodnicy mieliśmy wystartować razem. Póki co musimy poczekać, ale zrobimy to...
Po drugie. Brodnica przypada na weekend 20-21 czerwca, 12 lipca są zawody w Nieporęciu. Dlaczego o tym piszę? 20 czerwca 2014 roku mój Tata trafił do szpitala. Przez trzy tygodnie walczył z chorobą. To był trudny czas. Czas pożegnania. Zmarł 12 lipca. Tydzień później debiutowałem w Triathlon Gdańsk. Liczyłem, że Tata będzie na mecie, że wygra z chorobą. Nie udało się. Podczas startu dużo o nim myślałem, a w chwilach kryzysu prosiłem nawet o pomoc. Już po zawodach pojechałem na grób i przybiłem do krzyża medal. Jest tam do dziś. Przez ten rok dużo myślałem o Tacie, naszych relacjach, o tym jak trudno jest mężczyznom budować bliskie relacje. W tym roku zdecydowałem się na start „zaledwie” w 1/8 właśnie dla tych relacji. Ze starszym będziemy wspólnie rywalizować, dla młodszego i córki chciałem mieć jak najwięcej czasu. Gdybym przygotowywał się do dłuższych dystansów czasu tego by zabrakło. I tak było chwilami ciężko to wszystko poukładać: małżeństwo, dom, dzieci, praca zawodowa i treningi. Nie wszystko się udało, ale niczego nie żałuję. Pewnie już tak będzie, że często na mecie będę wznosił oczy ku górze i wspominał te ostatnie chwile z Tatą. Choć trudne, tak dużo wtedy się dobrego wydarzyło.
Po trzecie. Zakłady, ach te zakłady. W Brodnicy dwa. Pierwszy z Adamem. Prosty. Kto pierwszy na mecie. Przegrany wpłaca kasę na cel charytatywny wskazany przez zwycięzcę. Liczę, że to Adam „starci” stówkę na rehabilitację dla Mateuszka, który walczy o marzenie. Chciałby kiedyś móc chodzić, zagrać w piłkę z kolegami. Więcej TUTAJ. W drugim zakładzie obstawiłem, że Boguś stanie na pudle w 1/8, w kategorii wiekowej. Jeśli tak się stanie wpłaca stówkę dla Mateusza. Jeśli nie, będę musiał się przyznać do błędu i zasilić konto chłopca. Bez względu na wyniki zakładu coś skapnie na rehabilitację.
%f2
Mateuszek walczy z rodzicami o zdrowię. My powalczymy dla Niego...
%f1
...Marcin i Adam gotowi do charytatywnej zabawy.
Po czwarte. Planuję płynąć kraulem. W ubiegłym roku, kiedy pokonałem strach przed wodą i nauczyłem się pływać, w Triathlon Gdańsk 1/4 IM płynąłem żabą. Inaczej nie umiałem. W tym roku, jak już uporałem się z przepukliną pleców, zacząłem w marcu uczyć się pod okiem Patryka Sawickiego pływać kraulem. Teraz czas to co się nauczyłem (więcej do nauczenia :)) wykorzystać podczas zawodów. Bez względu na czasy, które będę osiągał. Pewnie nawet mogą być gorsze niż żabą.
%f4
Wyjść z wody nie na końcu stawki, płynąc kraulem, bezcenne
Po piąte. Zimą za sprawą kontuzji pleców popracowałem nad korpusem. Ponadto dzięki wytopowi, który kończy się w lipcu zgubiłem zbędne kilogramy. Efekty widać podczas biegania i mam nadzieję, że uda się to wykorzystać podczas triathlonu.
Po szóste. Triathlon to zabawa. W ubiegłym roku Aldona na tym samym dystansie, właśnie w Brodnicy, debiutowała. To jej rodzinne strony. Wśród kibiców dzieci, teściowie, znajomi. W tym roku tych ostatnich będzie jeszcze więcej. W ciągu ostatnich dwunastu miesięcy naszej przygody z triathlonem poznaliśmy wielu fajnych, zakręconych ludzi. Niektórych osobiście, innych za pośrednictwem internetu, telefonu przygotowując rozmowy do triathlonsport.pl. Teraz będzie okazja spotkać się z nimi osobiście i choć chwilę porozmawiać. Jedną z rzeczy, którą cenie sobie w życiu najbardziej to spotkanie z drugim człowiekiem. Teraz będzie ku temu okazja.
Po siódme, długo można by tak pisać. Jednak kolejny wpis już po starcie w Brodnicy.
Marcin Dybuk