Sezon (nie)spełniony? Sześć "pudeł" to za mało?
Na siedem startów Damian Tomaszewicz stanął sześć razy na podium. Do wykonania założonego na rok 2016 planu zabrakło aż i tylko 13 procent. Teraz czas rozpocząć przygotowania do ostatniego sezonu w kategorii wiekowej 18-24.
Damian Tomaszewicz to ambitne zwierzę triathlonowe. Nie jest w stanie zaspokoić się przeciętnym wynikiem. W sumie to nie do końca wiadomo jak ocenić jego starty w 2016 roku. To znaczy, nie jeden z zawodników chciałby pochwalić się takimi wynikami, ale on sam mówi, że sezon nie do końca spełniony. Ale po kolei…
- Pierwszy start to olimpijka w Olsztynie – mówi zawodnik Complexsports Team. - Wiedziałem, że forma jeszcze nie najlepsza. Przez cały dystans próbowałem się rozkręcić. Na mecie nie byłem zadowolony ani z czasu, a ni z miejsca. Choć pierwsze miejsce w kategorii wiekowej to był piękny początek i dobry prognostyk.
Po zawodach w Olsztynie Damian postawił sobie konkretny cel. Stanąć na pudle wszystkich zawodów, w których wystartuje. Oczywiście także na tej najważniejsze imprezie - Ironman w Maastricht. Kolejny start Tomaszewicza to Sieraków na dystansie ½. Zawodnik lubi tę trasę i zapowiadał walkę. Początkowo miał startować jako PRO, ale w związku z zamieszaniem z regulaminem ostatecznie rywalizował w grupie wiekowej.
Kilka sekund do życiówki
- Wszystko na zawodach szło po mojej myśli, aż do rozpoczęcia drugiej pętli biegowej – wyjaśnia Damian Tomaszewicz. - Gdybym utrzymał tempo z pierwszej pętli to wynik byłby lepszy o co najmniej 5min. Złamałbym także upragnione 4:20, a może i nawet 4:15. Niestety, trudy trasy dały o sobie znać i skończyło się czasem kilkanaście sekund gorszym od upragnionych złamanych 4 godzin i 20 minut.
Taki czas pozwolił zawodnikowi z Gdyni obronić tytuł mistrza Polski w kategorii wiekowej 18-24. Po Sierakowie przyszedł czas na lubianą Brodnicę na dystansie ¼. I znowu to samo. Przez cały czas Damian próbuje się rozkręcić i narzucić oczekiwane tempo. Średni bieg 3:50 na kilometr. Jak się okazało później był to jego najlepsze bieganie w sezonie. Trzecie miejsce open i drugie w kategorii wiekowej. Tydzień później wziął udział w debiutanckiej imprezie nowego cyklu na mapie polskiego triathlonu – Triathlon Energy w Starogardzie Gdańskim. Dodatkową atrakcją był charytatywny „bratobójczy” pojedynek z kolegą z drużyny na dystansie ¼. Maciej Kosmala i Damian Tomaszewicz przez cały sezon razem trenują. Jednak ich rywalizacja na zawodach to rzadkość. To miał być jedyny raz w 2016 roku. Pierwszy z nich jest specjalistą na krótkich dystansach, a drugi na dłuższych. W Starogardzie spotkali się na jednym, popularnej ćwiartce.
Triathlon Energy i charytatywnie
- Walczyliśmy nie tylko na swoje konto, co sprawiło że chęć zwycięstwa była jeszcze większa – wspomina Damian. - Od początku szło mi bardzo fajnie. Maciej wyszedł pierwszy z wody. Ja trzeci z minutową stratą. Ale moją mocną stroną jest rower. Od początku "cisnąłem" ile w sił w nogach. Po małych przygodach z trasą i pokonaniu jednej pętli wyszedłem na prowadzenia i jechało mi się naprawdę dobrze. Pierwszy raz udało mi się pojechać ze średnią powyżej 40km/h - dystans mi i Maćkowi i Tomaszowi Spaleniakowi i Piotrowi Biankowskiemu wyszedł 48,5km - więc byłem naprawdę zadowolony. Jednak na biegu każdy krok był dla mnie ciężki i już od początku wiedziałem że to nie będzie ten dzień. Ostatecznie skończyłem 3 open, o 30 sekund przed Maćkiem.
Zarówno Damian Tomaszewicz i Maciej Kosmala dali z siebie wszystko i byli zadowoleni ze startu. Kolejne zawody to połówka w Suszu.
Oj, było gorąco
- Od kilku dni były wielkie upały, jednak czułem się dobrze przygotowany – twierdzi Damian. - Wszystko szło naprawdę świetnie dopóki nie zaczęły mijać mnie duże grupy zawodników jadących nie trzymających prawidłowo przepisów. To demotywowało, zwłaszcza że większość tych osób znam. Jednak ja chciałem robić dalej swoje. Po rowerze byłem zadowolony z czasów. Niestety, te warunki i trudy zmęczenia poprzednimi startami dały się odczuć. Wynik biegowy kiepski i chciałem wtedy "tylko" te zawody ukończyć. Wynik o kilkanaście sekund powyżej 4:30 nie był dla mnie zadowalający. Zająłem trzecie miejsce w kategorii wiekowej, co było miłym zwieńczeniem tego ciężkiego startu.
Kolejne trzy tygodnie to odpoczynek od startów i budowanie formy kolarskiej i biegowej przed najważniejszym startem. Kontrolny start w Elblągu. Mieście rodzinnym zawodnika.
– Od pierwszych metrów nie czułem się dobrze – wspomina triathlonista. - Na rowerze noga zupełnie nie podawała. Uzyskałem średnią z jaką jeździłem na treningach. Na biegu tempo 4min/km było dla mnie bardzo szybkie i kolejne zawody chciałem "tylko" ukończyć. Jednak na mecie okazało się że zająłem 1 miejsce w kategorii wiekowej. Niemoc na tym starcie tłumaczyłem sobie tym że byłem w okresie dużych objętości, a już mniejszej prędkości i z takim nastawieniem pojechałem dwa tygodnie później na główny start sezonu do Maastricht na pełny dystans IM (relacja z tych zawodów tutaj).
Ostatecznie Damian Tomaszewicz zaliczył 7 startów w sezonie z czego 6 razy stanął na podium (w tym dwa razy też w open).
Zabrakło wisienki na torcie?
- Cel z początku sezony zrealizowany w tylko i aż 87%... – mówi Tomaszewicz. - Jestem bardzo zadowolony z całego sezonu i z każdego startu wyciągnąłem wnioski na przyszłość. Jednak nie wiem czy nie wolałbym wypełnić mojego planu na sezon w aż 13% gdyż to przyćmiło na pewien czas mi i pewnie nie tylko mi to co osiągnąłem podczas całego sezonu. Jednak to wszystko sprawia że podchodzę z jeszcze większą pokorą, ale i o przekonaniu we własne możliwości w kolejnych startach, z trochę innym nastawieniem. Plany na kolejny sezon są kolejny raz ambitne. Nie określiłem sobie jeszcze dokładnie całego kalendarza. Wtępnie planuje zróbić całą serie Triathlon Energy na dystansie 1/4, połówkę w Suszu, możliwe że też połówkę w Gdyni. Pewnie jeszcze jakąś ćwiartkę w sierpniu i na zwieńczenie sezonu Ironman Barcelona w październiku. To jest ostatni mój rok w kategorii 18-24 więc chcę powalczyć. Wiem, że aby to zrobić trzeba najpierw powalczyć ze sobą i z czasem, ale wiem też że stać mnie na dobry wynik i złamanie 10h na dystansie Ironman i będę przede wszystkim walczyć o to.
No i jak oceniacie sezon Damiana Tomaszewicza?
Marcin Dybuk
Foto. FB/Damian Tomaszewicz, Triathlon Energy
Damian Tomaszewicz to ambitne zwierzę triathlonowe. Nie jest w stanie zaspokoić się przeciętnym wynikiem. W sumie to nie do końca wiadomo jak ocenić jego starty w 2016 roku. To znaczy, nie jeden z zawodników chciałby pochwalić się takimi wynikami, ale on sam mówi, że sezon nie do końca spełniony. Ale po kolei…
- Pierwszy start to olimpijka w Olsztynie – mówi zawodnik Complexsports Team. - Wiedziałem, że forma jeszcze nie najlepsza. Przez cały dystans próbowałem się rozkręcić. Na mecie nie byłem zadowolony ani z czasu, a ni z miejsca. Choć pierwsze miejsce w kategorii wiekowej to był piękny początek i dobry prognostyk.
Po zawodach w Olsztynie Damian postawił sobie konkretny cel. Stanąć na pudle wszystkich zawodów, w których wystartuje. Oczywiście także na tej najważniejsze imprezie - Ironman w Maastricht. Kolejny start Tomaszewicza to Sieraków na dystansie ½. Zawodnik lubi tę trasę i zapowiadał walkę. Początkowo miał startować jako PRO, ale w związku z zamieszaniem z regulaminem ostatecznie rywalizował w grupie wiekowej.
Kilka sekund do życiówki
- Wszystko na zawodach szło po mojej myśli, aż do rozpoczęcia drugiej pętli biegowej – wyjaśnia Damian Tomaszewicz. - Gdybym utrzymał tempo z pierwszej pętli to wynik byłby lepszy o co najmniej 5min. Złamałbym także upragnione 4:20, a może i nawet 4:15. Niestety, trudy trasy dały o sobie znać i skończyło się czasem kilkanaście sekund gorszym od upragnionych złamanych 4 godzin i 20 minut.
Taki czas pozwolił zawodnikowi z Gdyni obronić tytuł mistrza Polski w kategorii wiekowej 18-24. Po Sierakowie przyszedł czas na lubianą Brodnicę na dystansie ¼. I znowu to samo. Przez cały czas Damian próbuje się rozkręcić i narzucić oczekiwane tempo. Średni bieg 3:50 na kilometr. Jak się okazało później był to jego najlepsze bieganie w sezonie. Trzecie miejsce open i drugie w kategorii wiekowej. Tydzień później wziął udział w debiutanckiej imprezie nowego cyklu na mapie polskiego triathlonu – Triathlon Energy w Starogardzie Gdańskim. Dodatkową atrakcją był charytatywny „bratobójczy” pojedynek z kolegą z drużyny na dystansie ¼. Maciej Kosmala i Damian Tomaszewicz przez cały sezon razem trenują. Jednak ich rywalizacja na zawodach to rzadkość. To miał być jedyny raz w 2016 roku. Pierwszy z nich jest specjalistą na krótkich dystansach, a drugi na dłuższych. W Starogardzie spotkali się na jednym, popularnej ćwiartce.
Triathlon Energy i charytatywnie
- Walczyliśmy nie tylko na swoje konto, co sprawiło że chęć zwycięstwa była jeszcze większa – wspomina Damian. - Od początku szło mi bardzo fajnie. Maciej wyszedł pierwszy z wody. Ja trzeci z minutową stratą. Ale moją mocną stroną jest rower. Od początku "cisnąłem" ile w sił w nogach. Po małych przygodach z trasą i pokonaniu jednej pętli wyszedłem na prowadzenia i jechało mi się naprawdę dobrze. Pierwszy raz udało mi się pojechać ze średnią powyżej 40km/h - dystans mi i Maćkowi i Tomaszowi Spaleniakowi i Piotrowi Biankowskiemu wyszedł 48,5km - więc byłem naprawdę zadowolony. Jednak na biegu każdy krok był dla mnie ciężki i już od początku wiedziałem że to nie będzie ten dzień. Ostatecznie skończyłem 3 open, o 30 sekund przed Maćkiem.
Zarówno Damian Tomaszewicz i Maciej Kosmala dali z siebie wszystko i byli zadowoleni ze startu. Kolejne zawody to połówka w Suszu.
Oj, było gorąco
- Od kilku dni były wielkie upały, jednak czułem się dobrze przygotowany – twierdzi Damian. - Wszystko szło naprawdę świetnie dopóki nie zaczęły mijać mnie duże grupy zawodników jadących nie trzymających prawidłowo przepisów. To demotywowało, zwłaszcza że większość tych osób znam. Jednak ja chciałem robić dalej swoje. Po rowerze byłem zadowolony z czasów. Niestety, te warunki i trudy zmęczenia poprzednimi startami dały się odczuć. Wynik biegowy kiepski i chciałem wtedy "tylko" te zawody ukończyć. Wynik o kilkanaście sekund powyżej 4:30 nie był dla mnie zadowalający. Zająłem trzecie miejsce w kategorii wiekowej, co było miłym zwieńczeniem tego ciężkiego startu.
Kolejne trzy tygodnie to odpoczynek od startów i budowanie formy kolarskiej i biegowej przed najważniejszym startem. Kontrolny start w Elblągu. Mieście rodzinnym zawodnika.
– Od pierwszych metrów nie czułem się dobrze – wspomina triathlonista. - Na rowerze noga zupełnie nie podawała. Uzyskałem średnią z jaką jeździłem na treningach. Na biegu tempo 4min/km było dla mnie bardzo szybkie i kolejne zawody chciałem "tylko" ukończyć. Jednak na mecie okazało się że zająłem 1 miejsce w kategorii wiekowej. Niemoc na tym starcie tłumaczyłem sobie tym że byłem w okresie dużych objętości, a już mniejszej prędkości i z takim nastawieniem pojechałem dwa tygodnie później na główny start sezonu do Maastricht na pełny dystans IM (relacja z tych zawodów tutaj).
Ostatecznie Damian Tomaszewicz zaliczył 7 startów w sezonie z czego 6 razy stanął na podium (w tym dwa razy też w open).
Zabrakło wisienki na torcie?
- Cel z początku sezony zrealizowany w tylko i aż 87%... – mówi Tomaszewicz. - Jestem bardzo zadowolony z całego sezonu i z każdego startu wyciągnąłem wnioski na przyszłość. Jednak nie wiem czy nie wolałbym wypełnić mojego planu na sezon w aż 13% gdyż to przyćmiło na pewien czas mi i pewnie nie tylko mi to co osiągnąłem podczas całego sezonu. Jednak to wszystko sprawia że podchodzę z jeszcze większą pokorą, ale i o przekonaniu we własne możliwości w kolejnych startach, z trochę innym nastawieniem. Plany na kolejny sezon są kolejny raz ambitne. Nie określiłem sobie jeszcze dokładnie całego kalendarza. Wtępnie planuje zróbić całą serie Triathlon Energy na dystansie 1/4, połówkę w Suszu, możliwe że też połówkę w Gdyni. Pewnie jeszcze jakąś ćwiartkę w sierpniu i na zwieńczenie sezonu Ironman Barcelona w październiku. To jest ostatni mój rok w kategorii 18-24 więc chcę powalczyć. Wiem, że aby to zrobić trzeba najpierw powalczyć ze sobą i z czasem, ale wiem też że stać mnie na dobry wynik i złamanie 10h na dystansie Ironman i będę przede wszystkim walczyć o to.
No i jak oceniacie sezon Damiana Tomaszewicza?
Marcin Dybuk
Foto. FB/Damian Tomaszewicz, Triathlon Energy