Więcej niż hobby. Pasja czy szaleństwo?
„Każdy ma jakiegoś bzika, każdy jakieś hobby ma. Triathlon z życia mi nie znika, pływam, jeżdżę i biegam!” Nie brakuje ludzi, dla których te słowa mogłyby być życiowym mottem. Triathlon wsiąknął w nich do szpiku kości. Szukamy granicy pomiędzy sportową pasją a białą gorączką.
%f5
NEGU w akcji. To jeszcze pasja czy już szaleństwo - możnaby zapytać.
„Kiedy upadam czasem, to mój trener ma gest. Poda rękę, zapyta: Nie martw się, co Ci jest? Choć zamruczę pod nosem, on pomaga mi wstać. I od razu mam siły, znów zaczynam biegać”. Nie, to nie jest żaden hymn triathlonistów. To zmieniony tekst piosenki popularnego niegdyś zespołu Fasolki. Co mnie zainspirowało, żeby go zmienić?
Triathlonowe dziary
Przeglądając ostatnio Facebooka, natknęłam się na pewne zdjęcie. Przykuło moją uwagę na dłużej, bo było to zdjęcie tatuażu. I pewnie nic w tym nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że tatuaż ten przedstawiał triathlon. Trzy dyscypliny – pływanie, jazda na rowerze i bieganie „wydziarane” na masywnym ramieniu mężczyzny. Robi wrażenie. Co mnie najbardziej zafascynowało, to obok znakomitego kunsztu tatuażysty, sam przekaz jego dzieła. Zaczęłam się zastanawiać, jak bardzo trzeba kochać triathlon, żeby wytatuować go sobie na całe życie.
Autor wspomnianego dzieła, Krzysztof Przybyszewski z Zajawa Tattoo Gdańsk, zdradza nam, że jest to pierwszy tego typu wykonany przez niego tatuaż.
- Cieszę się, że mogłem zrobić coś innego, nietypowego. Co prawda, zdarzało mi się już wcześniej tatuować różne dyscypliny, ale triathlon to coś, z czym nie miałem jeszcze do czynienia. Ludzie często przychodzą do mnie z oklepanymi wzorami. Klient miał pomysł, wspólnie przygotowaliśmy projekt i powstało coś naprawdę fajnego.
Inny triathlonowy tatuaż posiada Kamil. Swoje dzieło wykonał w Studio Tatuażu „Inaczej.”
- Sztuka tatuażu od zawsze mnie fascynowała. Posiadam kilka „dziar" na ciele, ale każda z nich ma znaczenie symboliczne. Nie jestem zwolennikiem robienia na plecach Mona Lisy czy kwiatka 3D, bo jest to ładne. U mnie są to raczej etapy życia, jego składowe lub jakieś ważne dla mnie wydarzenia. - wyznaje Kamil.
Tak też było w przypadku pierwszego tatuażu. Wąż zapleciony na łydce symbolizuje linę, ponieważ mężczyzna od 20 lat wspina się sportowo. Triathlon to dla niego dyscyplina wyzwalająca endorfiny, kształtująca zarówno ciało, jak i umysł. Obok Boga i rodziny prawdziwa esencja życia.
„Kiedy upadam czasem, to mój trener ma gest. Poda rękę, zapyta: Nie martw się, co Ci jest? Choć zamruczę pod nosem, on pomaga mi wstać. I od razu mam siły, znów zaczynam biegać”. Nie, to nie jest żaden hymn triathlonistów. To zmieniony tekst piosenki popularnego niegdyś zespołu Fasolki. Co mnie zainspirowało, żeby go zmienić?
Triathlonowe dziary
Przeglądając ostatnio Facebooka, natknęłam się na pewne zdjęcie. Przykuło moją uwagę na dłużej, bo było to zdjęcie tatuażu. I pewnie nic w tym nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że tatuaż ten przedstawiał triathlon. Trzy dyscypliny – pływanie, jazda na rowerze i bieganie „wydziarane” na masywnym ramieniu mężczyzny. Robi wrażenie. Co mnie najbardziej zafascynowało, to obok znakomitego kunsztu tatuażysty, sam przekaz jego dzieła. Zaczęłam się zastanawiać, jak bardzo trzeba kochać triathlon, żeby wytatuować go sobie na całe życie.
Autor wspomnianego dzieła, Krzysztof Przybyszewski z Zajawa Tattoo Gdańsk, zdradza nam, że jest to pierwszy tego typu wykonany przez niego tatuaż.
- Cieszę się, że mogłem zrobić coś innego, nietypowego. Co prawda, zdarzało mi się już wcześniej tatuować różne dyscypliny, ale triathlon to coś, z czym nie miałem jeszcze do czynienia. Ludzie często przychodzą do mnie z oklepanymi wzorami. Klient miał pomysł, wspólnie przygotowaliśmy projekt i powstało coś naprawdę fajnego.
Inny triathlonowy tatuaż posiada Kamil. Swoje dzieło wykonał w Studio Tatuażu „Inaczej.”
- Sztuka tatuażu od zawsze mnie fascynowała. Posiadam kilka „dziar" na ciele, ale każda z nich ma znaczenie symboliczne. Nie jestem zwolennikiem robienia na plecach Mona Lisy czy kwiatka 3D, bo jest to ładne. U mnie są to raczej etapy życia, jego składowe lub jakieś ważne dla mnie wydarzenia. - wyznaje Kamil.
Tak też było w przypadku pierwszego tatuażu. Wąż zapleciony na łydce symbolizuje linę, ponieważ mężczyzna od 20 lat wspina się sportowo. Triathlon to dla niego dyscyplina wyzwalająca endorfiny, kształtująca zarówno ciało, jak i umysł. Obok Boga i rodziny prawdziwa esencja życia.
%f1
Prawdziwa pasja. Triathlon to motyw coraz częściej tatuowany na ciele sportowców.
Krew, pot i łzy, czyli jest super!
Może nie brzmi to jak najlepsza reklama triathlonu, ale na pewno zwraca uwagę na ważny aspekt tej dyscypliny. Często na zdjęciach widzimy tylko uśmiechniętych zawodników, którzy z podniesionymi rękoma przekraczają linię mety. Jest to jedynie wisienka na triathlonowym torcie. Prawdziwa rywalizacja to rywalizacja z „pralką”, podjazdami, doskwierającym upałem, nieziemskim bólem i potwornym zmęczeniem. Kto normalny by się na to pisał? A jednak nie brakuje śmiałków, którzy po prostu to kochają. Ludzi z żelaza uformowały odwaga, determinacja i przede wszystkim pasja. Jednym z wielu przykładów może być pamiętny finisz dwóch zawodniczek podczas Mistrzostw Świata Ironman 1997. Sian Welch i Wendy Ingraham po pokonaniu 226 km, ostatkiem sił wczołgały się na linię mety na Hawajach. Ich postawa do dziś budzi podziw i fascynację u innych. A takich heroicznych zachowań było więcej.
Krew, pot i łzy, czyli jest super!
Może nie brzmi to jak najlepsza reklama triathlonu, ale na pewno zwraca uwagę na ważny aspekt tej dyscypliny. Często na zdjęciach widzimy tylko uśmiechniętych zawodników, którzy z podniesionymi rękoma przekraczają linię mety. Jest to jedynie wisienka na triathlonowym torcie. Prawdziwa rywalizacja to rywalizacja z „pralką”, podjazdami, doskwierającym upałem, nieziemskim bólem i potwornym zmęczeniem. Kto normalny by się na to pisał? A jednak nie brakuje śmiałków, którzy po prostu to kochają. Ludzi z żelaza uformowały odwaga, determinacja i przede wszystkim pasja. Jednym z wielu przykładów może być pamiętny finisz dwóch zawodniczek podczas Mistrzostw Świata Ironman 1997. Sian Welch i Wendy Ingraham po pokonaniu 226 km, ostatkiem sił wczołgały się na linię mety na Hawajach. Ich postawa do dziś budzi podziw i fascynację u innych. A takich heroicznych zachowań było więcej.
%f2
Zdjęcie mówi samo za siebie. Sian Welch i Wendy Ingraham wczołgują się na metę Ironman 1997.
Szalone wyzwania
Triathloniści to ludzie, którzy nie potrafią usiedzieć na miejscu. Kochają wyzwania. Żyją tak intensywnie, że w końcu same zawody przestają im wystarczać. Wtedy wymyślają tzw. challenge. Sami określają sobie cele i zawzięcie dążą do ich realizacji. Tak było w przypadku Tadeusza Czepukojcia. Jego projekt 5xIronman na 50 urodziny, pozwolił mu zachować aktywność i rywalizować z najlepszymi na trzech kontynentach.
- Chcę przede wszystkim pokazać innym, że ukończenie 50 lat wcale nie musi oznaczać końca aktywności – mówił mężczyzna na antenie Radia Gdańsk.
Innego wyzwania podjął się Kristian Kristiansen. Niezłomny triathlonista ze Szwecji, który postanowił zrobić 31 Ironmanów w miesiąc! Być może, dla wielu jego pomysł jest po prostu głupotą. Jednak dla niego samego jest to walka ze słabościami i okazja do poznania granic wytrzymałości. Mężczyzna ze wszystkim musiał zmierzyć się zupełnie sam. Wstać wcześnie rano, zaplanować trasę, przygotować jedzenie, przepłynąć prawie 4 km, 180 pokonać na rowerze, w końcu przebiec maraton. I tak 31 dni z rzędu.
Takie ”czelendże” nie tylko pokazują, na jak wiele nas stać, ale przede wszystkim dają bezcenne doświadczenie, które potem pomaga nam mierzyć się z wyzwaniami dnia codziennego.
Szalone wyzwania
Triathloniści to ludzie, którzy nie potrafią usiedzieć na miejscu. Kochają wyzwania. Żyją tak intensywnie, że w końcu same zawody przestają im wystarczać. Wtedy wymyślają tzw. challenge. Sami określają sobie cele i zawzięcie dążą do ich realizacji. Tak było w przypadku Tadeusza Czepukojcia. Jego projekt 5xIronman na 50 urodziny, pozwolił mu zachować aktywność i rywalizować z najlepszymi na trzech kontynentach.
- Chcę przede wszystkim pokazać innym, że ukończenie 50 lat wcale nie musi oznaczać końca aktywności – mówił mężczyzna na antenie Radia Gdańsk.
Innego wyzwania podjął się Kristian Kristiansen. Niezłomny triathlonista ze Szwecji, który postanowił zrobić 31 Ironmanów w miesiąc! Być może, dla wielu jego pomysł jest po prostu głupotą. Jednak dla niego samego jest to walka ze słabościami i okazja do poznania granic wytrzymałości. Mężczyzna ze wszystkim musiał zmierzyć się zupełnie sam. Wstać wcześnie rano, zaplanować trasę, przygotować jedzenie, przepłynąć prawie 4 km, 180 pokonać na rowerze, w końcu przebiec maraton. I tak 31 dni z rzędu.
Takie ”czelendże” nie tylko pokazują, na jak wiele nas stać, ale przede wszystkim dają bezcenne doświadczenie, które potem pomaga nam mierzyć się z wyzwaniami dnia codziennego.
%f3
Za szczytem jest kolejny szczyt. To domena sportowców, którzy poprzeczkę podnoszą coraz wyżej i wyżej… Na zdjęciu Kristian Kristiansen.
Posezonowa zabawa
Kto uprawia triathlon, ten wie, że po ciężkim, pracowitym sezonie przychodzi okres roztrenowania. I są ludzie, którzy pomyśleli, jak dobrze wykorzystać ten czas. Choć każdy start w zawodach oznacza nie tylko rywalizację, ale i dobrą zabawę, to są też imprezy, na których sportowcy nie muszą dobiec na metę. Przykładem jest Triathlon Disco Party- posezonowe szaleństwo. Coroczne spotkanie organizowane przez Grupę Triathlonową RAT cieszy się sporym zainteresowaniem. Tegoroczna, trzecia już edycja imprezy odbyła się w dzień Mistrzostw Świata Ironman Kona 2016.
- Data była wybrana celowo, bo tego dnia nasza koleżanka, Magdalena Biskupska, walczyła na Hawajach. Ona wylewała z siebie siódme poty, a my wspólnie jej kibicowaliśmy – mówi jeden z organizatorów. - We Wrocławiu mamy kilka grup triathlonowych, mniejszych lub większych. Widujemy się jedynie na zawodach. Wiemy, jak wyglądamy w piankach, ale nie znamy się prywatnie. Taka otwarta impreza, to świetna okazja, żeby się zintegrować. Jest szaleństwo, zabawa, ale także doping.
Posezonowa zabawa
Kto uprawia triathlon, ten wie, że po ciężkim, pracowitym sezonie przychodzi okres roztrenowania. I są ludzie, którzy pomyśleli, jak dobrze wykorzystać ten czas. Choć każdy start w zawodach oznacza nie tylko rywalizację, ale i dobrą zabawę, to są też imprezy, na których sportowcy nie muszą dobiec na metę. Przykładem jest Triathlon Disco Party- posezonowe szaleństwo. Coroczne spotkanie organizowane przez Grupę Triathlonową RAT cieszy się sporym zainteresowaniem. Tegoroczna, trzecia już edycja imprezy odbyła się w dzień Mistrzostw Świata Ironman Kona 2016.
- Data była wybrana celowo, bo tego dnia nasza koleżanka, Magdalena Biskupska, walczyła na Hawajach. Ona wylewała z siebie siódme poty, a my wspólnie jej kibicowaliśmy – mówi jeden z organizatorów. - We Wrocławiu mamy kilka grup triathlonowych, mniejszych lub większych. Widujemy się jedynie na zawodach. Wiemy, jak wyglądamy w piankach, ale nie znamy się prywatnie. Taka otwarta impreza, to świetna okazja, żeby się zintegrować. Jest szaleństwo, zabawa, ale także doping.
%f4
Triathlon towarzyszy im przez całe życie. GT RAT zawsze wspiera klubowiczów
To tylko kilka przykładów na to, że sport może wyjść poza granice hobby i być czymś znacznie więcej. Jednak prawdziwym zamiłowaniem jest wtedy, kiedy wykracza poza treningi i staje się nieodłączną częścią życia. Triathlon. Pasja czy szaleństwo? Odpowiedź jest prosta - jedno nie wyklucza drugiego. Bo przecież, żeby pływać, jeździć na rowerze, biegać i to wszystko w jednej dyscyplinie, trzeba pozwolić sobie na odrobinę szaleństwa. Prawda?
Ewelina Fabjan
Fot.
Krzysztof Przybyszewski- Zajawa Tattoo Gdańsk
andyfroncioni.com
Kristian Kristiansen Facebook
Grupa Triathlonowa RAT
To tylko kilka przykładów na to, że sport może wyjść poza granice hobby i być czymś znacznie więcej. Jednak prawdziwym zamiłowaniem jest wtedy, kiedy wykracza poza treningi i staje się nieodłączną częścią życia. Triathlon. Pasja czy szaleństwo? Odpowiedź jest prosta - jedno nie wyklucza drugiego. Bo przecież, żeby pływać, jeździć na rowerze, biegać i to wszystko w jednej dyscyplinie, trzeba pozwolić sobie na odrobinę szaleństwa. Prawda?
Ewelina Fabjan
Fot.
Krzysztof Przybyszewski- Zajawa Tattoo Gdańsk
andyfroncioni.com
Kristian Kristiansen Facebook
Grupa Triathlonowa RAT