Wojownicy opanowali plażę
Iwony Guzowskiej w świecie triathlonu nie trzeba przedstawiać. Niestety, kobieta z żelaza od dłuższego czasu walczy z kontuzją. To jednak nie oznacza, że załamała ręce i nic nie robi. Wręcz przeciwnie. Stała się jeszcze większą wojowniczką.
%f3
Raz, dwa, trzy i tak do trzydziestu, a to był dopiero początek Warriors Run...
- Ruszaj d…. Głośno masz liczyć – krzyczy instruktor w stroju moro.
- 5! 6! 7! – zawodnik próbuje przekrzyczeć instruktora.
- Nic nie słyszę! Głośniej, bo zaczniesz od nowa! – wydziera się Paweł Boniecki, triathlonista, który wcielił się w rolę instruktora.
- 28! 29! 30! – słychać sapiącym głosem ostatnią, upragnioną liczbę.
To oznacza, że śmiałek uporał się z pierwszym zadaniem podczas ekstremalnego biegu Warriors Run.
- 5! 6! 7! – zawodnik próbuje przekrzyczeć instruktora.
- Nic nie słyszę! Głośniej, bo zaczniesz od nowa! – wydziera się Paweł Boniecki, triathlonista, który wcielił się w rolę instruktora.
- 28! 29! 30! – słychać sapiącym głosem ostatnią, upragnioną liczbę.
To oznacza, że śmiałek uporał się z pierwszym zadaniem podczas ekstremalnego biegu Warriors Run.
%f2
Twardziele...Biegu pamięci St. szer. Pawła Ordyńskiego z 12. Brygady Zmechanizowanej, który zginął podczas misji w Afganistanie w marcu 2013 roku. Prowadzony przez niego samochód został rozerwany po najechaniu na zastawioną przez talibów minę-pułapkę. 29-letni żołnierz osierocił małego synka. Razem z Ordyńskim w Afganistanie służył Jacek Wiśniewski, dziś mąż Iwony Guzowskiej. Bieg odbył się w minioną sobotę, 28 maja 2016 roku na gdańskiej plaży.
%f1
Jeszcze chyba na żadnym biegu zawodnicy na poczatku nie robili z siebie pajacy, to znaczy nie robili pajacyków - żartowała Iwona Guzowska.
- Kiedy zastanawialiśmy się z Jackiem, jak uczcić tych dzielnych żołnierzy, którzy zginęli podczas misji w Afganistanie przyszedł nam do głowy pomysł biegu, który został zainspirowany szkoleniem kandydatów do elitarnej jednostki "Navy Seals", czyli komandosów amerykańskiej marynarki wojennej – opowiada Iwona Guzowska.
I tak jak powiedzieli, tak też zrobili. Mimo wielu trudności udało się. W sobotę najpierw podczas dziennej edycji, a następnie nocnej z przeciwnościami, prawie siedmio kilometrowego biegu w większości po plaży, z licznymi zadaniami do wykonania, jak wyżej wspomniane 30 brzuszków, które trzeba było zrobić leżąc w linii brzegowej, tyłem do morza. Podczas zadania niejeden zawodnik opił się słonej wody. Dodatkowo instruktorzy krzycząc, rozpraszali śmiałków. A to dopiero pierwsze zadanie. Były i kolejne, jak czołganie po plaży, wskakiwanie na łódź komandosów GROM, którzy byli współtwórcami zadań przygotowanych dla zawodników, przepychanie wielkiej opony, czy przenoszenie 20 kilogramowych ciężarów w wodzie po pas lub przerzucanie drewna. Nie zabrakło także pytań z wiedzy ogólnej. Na przykład instruktorzy pytali o święto flagi, datę śmierci st. Szer. Pawła Ordyńskiego itp. Już niemal na samym końcu zawodnicy na drżących nogach i z takimi samymi rękoma musieli strzelać do celu. Każde pudło oznaczało przysiady.
I tak jak powiedzieli, tak też zrobili. Mimo wielu trudności udało się. W sobotę najpierw podczas dziennej edycji, a następnie nocnej z przeciwnościami, prawie siedmio kilometrowego biegu w większości po plaży, z licznymi zadaniami do wykonania, jak wyżej wspomniane 30 brzuszków, które trzeba było zrobić leżąc w linii brzegowej, tyłem do morza. Podczas zadania niejeden zawodnik opił się słonej wody. Dodatkowo instruktorzy krzycząc, rozpraszali śmiałków. A to dopiero pierwsze zadanie. Były i kolejne, jak czołganie po plaży, wskakiwanie na łódź komandosów GROM, którzy byli współtwórcami zadań przygotowanych dla zawodników, przepychanie wielkiej opony, czy przenoszenie 20 kilogramowych ciężarów w wodzie po pas lub przerzucanie drewna. Nie zabrakło także pytań z wiedzy ogólnej. Na przykład instruktorzy pytali o święto flagi, datę śmierci st. Szer. Pawła Ordyńskiego itp. Już niemal na samym końcu zawodnicy na drżących nogach i z takimi samymi rękoma musieli strzelać do celu. Każde pudło oznaczało przysiady.
%f5
Gest zwycięstwa. Każdy na mecie miał do niego prawo...
- Lekko nie było, ale zabawa była świetna. Z przyjemnością jeszcze raz wystartuję w Warriors Run – powiedział jeszcze zdyszanym głosem na mecie Paweł, jeden z uczestników.
%f6
Agnieszka Wieszczek-Kordus start w Warriors Run potraktowała jako trening Zawody wygrała Agnieszka Wieszczek-Kordus, medalistka Igrzysk Olimpijskich w Pekinie. Reprezentantka Polski w zapasach przez długi czas na mecie była przekonana, że pomyliła trasę i opuściła jakieś zadanie. Dlaczego?
- Biegliśmy z Katarzyną za Adamem Korolem, kiedy nagle on nam zniknął. Pomyślałam, że czegoś nie zauważyłam, a Adam zaraz wbiegnie na metę i to on wygra – mówiła z uśmiechem sympatyczna zawodniczka.
Okazało się zgoła inaczej. To Korol pomylił trasę, a dokładnie przebiegł dwa i pół kilometra za dużo.
- Jak już tak biegłem i zobaczyłem, że od dłuższego czasu nie ma żadnych zadań stwierdziłem, że się pomyliłem i musiałem wracać – wyjaśniał Adam.
- Biegliśmy z Katarzyną za Adamem Korolem, kiedy nagle on nam zniknął. Pomyślałam, że czegoś nie zauważyłam, a Adam zaraz wbiegnie na metę i to on wygra – mówiła z uśmiechem sympatyczna zawodniczka.
Okazało się zgoła inaczej. To Korol pomylił trasę, a dokładnie przebiegł dwa i pół kilometra za dużo.
- Jak już tak biegłem i zobaczyłem, że od dłuższego czasu nie ma żadnych zadań stwierdziłem, że się pomyliłem i musiałem wracać – wyjaśniał Adam.
%f4
Jednym z wojowników został Jacek Rozenek, aktor
Tak więc zwycięzcą okazała się Wieszczek-Kordus. Na drugim miejscu zameldowała się Katarzyna Pietraszek. Trzeci na podium stanął Adrian Piórkowski. Zarówno oni, jak i kolejni zawodnicy byli bardzo zadowoleni po biegu. Zgodnie zapewniali, że to świetny pomysł i chętnie wezmą udział w kolejnej edycji.
Marcin Dybuk
Foto: Kajetna Dybuk
Marcin Dybuk
Foto: Kajetna Dybuk