Ciut więcej sensu – Agata Litwin-Żurad

Słyszałam legendy o zawodnikach, którzy startują raz w IM i obiecują sobie nigdy więcej. W moim teamie takie sytuacje się nie zdarzyły. Gdy przychodzili do mnie zawodnicy i mówili: „IM w pierwszym roku – jednorazowy challenge/wyzwanie” – zawsze mówiłam: „nie”. Niektórzy nie przychodzili na kolejny trening i to pewnie o nich są teraz te legendy...



Agata Litwin-Żurad: Trenerka od 2011 r., zawodniczka od 2001 r. Jako juniorka została Mistrzynią i Wicemistrzynią Polski w pływaniu, a także Mistrzynią Polski i Wicemistrzynią Polski w triathlonie. Wieloletnia członkini Kadry Narodowej, brązowa medalistka Akademickich Mistrzostw Świata (sztafeta) i Wicemistrzyni Europy w Aquathlonie (U-23). Podczas seniorskiej kariery największy sukces to brązowy medal Mistrzostw Polski na dystansie olimpijskim i brązowy medal na dystansie sprinterskim w Elicie. Założycielka Litwin Triathlon Team, trener koordynator dolnośląskiej Kadry Triathlonu i trener Młodzieżowej Akademii Triathlonu.




Jesteś pływaczką, w którym momencie stwierdziłaś, że pływanie to za mało? 

Jak się zakochałam [śmiech]. Najpierw poznałam triathlonistę i pozazdrościłam mu różnorodnych treningów, zgrupowań i zawodów na akwenach otwartych, w okolicznościach przyrody, a potem zakochałam się w triathlonie – po swoich pierwszych zawodach w Jezierzanach. Wdałam się wtedy w wodną przepychankę na środku jeziora z Magdaleną Mielnik. Ja wygrałam kępkę jej włosów, a ona całe zawody [śmiech]. Rozdrapane plecy rozbudziły we mnie na nowo chęć rywalizacji. W pływaniu byłam Mistrzynią i Wicemistrzynią Polski, chociaż wystarczało mi to osiągnięcie, ale chciałam się sprawdzić w kolejnym wyzwaniu.  

Skupiłaś wokół siebie grupę ludzi, którzy chcą uprawiać triathlon. Jak myślisz, skąd się bierze takie zainteresowanie tym sportem? Co ludzi do niego ciągnie? 

Ludzie szukają czegoś, co nada ciut więcej sensu ich życiu, rozglądają się za celami i pragną samorealizacji. Często powtarzam, że podziwiam takich zawodników. Trenowałam, odkąd pamiętam, robiłam to, bo byłam utalentowana – to pchało mnie do przodu i motywowało do dalszej pracy. Natomiast dorosły amator POSTANAWIA, że „wstaje z kanapy” i chce czegoś więcej od życia. Podziwiam to z całej siły. On nie ma pojęcia czy ma talent i wcale nie jest dobry na początku w tym, co robi. POSTANAWIA to zmienić i się sprawdzić.

Stworzenie teamu, w którego nazwie jest własne nazwisko, to duża odpowiedzialność i wyzwanie... Byłaś pewna, że zawodnicy nie przyniosą ci wstydu [śmiech]? 

Byłam pewna, że ja nie przyniosę sobie wstydu [śmiech]. To duża odpowiedzialność przed samym sobą. Wyzwanie, na które się świadomie zdecydowałam. Odkąd pamiętam, trenowałam triathlon według własnej intuicji. Miałam trenerów, ale nigdy nie byli to trenerzy na miejscu (na Dolnym Śląsku) lub/i nie byli to trenerzy „kompletni” – brakowało im albo wiedzy, albo podejścia. Konsultowałam się z wieloma szkoleniowcami, ale ostatecznie byłam zdana na siebie, co nie było i nie jest spotykane wśród zawodników elity. Po zdobyciu dwóch brązowych medali Mistrzostw Polski Seniorów wielu trenerów i zawodników było zaskoczonych, że potrafiłam się przygotować na takim poziomie. Uważam, że za tym nazwiskiem stoi praktyka i długoletnie własne doświadczenie, a także intuicja i holistyczne podejście do sportu. Myślę, że to decyduje o tym, że zawodnicy startują w teamie, w którego nazwie jest właśnie takie, a nie inne nazwisko.  

Jakie korzyści zawodnikom przynosi trenowanie w „teamie”? Motywują się, ścigają, wymieniają doświadczeniami? Polecają sobie sprzęt? 

Każdemu team daje coś innego. Jedni szukają motywacji, inni wsparcia, przyjaciół, a mojemu mężowi udało się znaleźć żonę [śmiech]. Zresztą nie jesteśmy wyjątkiem, bo w naszym teamie utworzyło się wiele par! Mamy na koncie 2 małżeństwa, zaręczyny i rozwód. Z tego ostatniego też jesteśmy dumni [śmiech]. Oprócz tego wszystkiego, co wymieniłeś – team może zmienić twoje podejście, myślenie i życie. Myślę, że w większości przypadków na lepsze. Nasze hasło – „#dopingujżyciesportem” ma oddawać sposób, w jaki sport powinien przenikać w nasze życie i je wzmacniać.

Co jest ważniejsze w triathlonie – dobra pianka, rower czy buty? 

Dla mnie najważniejsza zawsze była dobra pianka, bo jako pływaczka cenię sobie komfort płynięcia. Dostałam w swojej karierze kilka różnych pianek bezpłatnie, jednak nie pływam w tej sprezentowanej, a w moim zdaniem najlepszej dla mnie. Dla amatora wszystkie 3 rzeczy, które wymieniłeś, są ważne. Sprzęt odgrywa istotną rolę, pomagając osiągać dobre wyniki (pianka i rower), a także odpowiednio dobrany zapobiega kontuzjom (buty i rower). Dla triathlonisty sprzęt to też często gadżet. Nagroda, którą sami sobie sprawiają za to, że „wstali z kanapy”, a potem motywacja do jeszcze lepszych rezultatów i nowych zakupów, które cieszą. Mamy zawodnika, który na pierwszy swój start w ½ IM kupił sobie najlepszy rower czasowy, jaki był dostępny na rynku, i zastanawiał się: „jak jeszcze odchudzić rower”. Sam ważył 20 kg za dużo. W całej tej sytuacji nie ma nic złego – wtedy zdecydował się na rower, który miał go zmotywować. Zadziałało, ale na krótko. Ostatecznie po dwóch latach i tak kupił Harleya [śmiech]. Uważam, że warto inwestować pieniądze w sprzęt, nawet ten najdroższy, jeżeli w taki sposób kupujemy sobie trochę radości i motywacji.

Kiedy ludzie rezygnują z uprawiania triathlonu? Co jest najczęstszą przyczyną? Oczywiście oprócz kontuzji...

Słyszałam legendy o zawodnikach, którzy startują raz w IM i obiecują sobie nigdy więcej. W moim teamie takie sytuacje się nie zdarzyły. Gdy przychodzili do mnie zawodnicy i mówili: „IM w pierwszym roku – jednorazowy challenge/wyzwanie” – zawsze mówiłam: „nie”. Niektórzy nie przychodzili na kolejny trening i to pewnie o nich są teraz te legendy. Większość jednak dała się namówić i wystartowała najpierw na krótszych dystansach. Zgodnie z moim planem „zdążyli się zakochać” w triathlonie, zanim spróbowali IM. Oczywiście prowadzę zawodników, którzy obecnie nie startują w triathlonie. Powodem zawieszenia jest zazwyczaj brak czasu, brak czasu na wszystkie 3 dyscypliny lub brak dostatecznie dużo czasu, by uzyskać oczekiwany progres. Planując zawodnikom treningi, zawsze zwracam uwagę, żeby nie ingerowały one za mocno w życie rodzinne. Jednak przychodzi moment, że ambicje są duże, apetyt rośnie, a doba się nie wydłuża – wtedy najczęściej zawieszają treningi triathlonowe. Alternatywą jest trening siłowy czy przygotowanie do biegów górskich – trening nie pochłania tylu godzin.

Przyszłość triathlonu w Polsce? Jaką mamy młodzież? Jakie mamy imprezy? Na co warto postawić, aby ten sport się rozwijał? 

Przyszłość triathlonu w Polsce jest świetlana! Wyobraź sobie, że jak wykonywałam badania sportowe wymagane do licencji 10 lat temu, to pani w przychodni sportowej wysyłała mnie najpierw na badanie wzroku, bo przecież STRZELAM! Nikt nie rozróżniał biathlonu od triathlonu [śmiech]. Moda na triathlon rozwinęła się stosunkowo niedawno i jeszcze trochę poczekamy, aż dzieci triathlonistów urosną. Musimy być jednak gotowi, gdy tak się stanie, by to pokolenie miało warunki, możliwości i trenerów na poziomie światowym. Musimy postawić na siebie – pasjonatów, którzy organizują świetne imprezy, na trenerów, którzy szkolą się, na amatorów, którzy szerzą dyscyplinę. To od ciebie, ode mnie i od każdego, kto przeczyta ten wywiad, będzie zależało, czy ten sport się rozwinie.

Zdjęcia: fot. Atelier Kryjak dzięki uprzejmości Agaty Litwin / Litwin Triathlon Team

 

Powrót do listy